Obserwatorzy

24 lut 2010

Strajk:)

Na wstepie jedynie powiem,ze cos dziwnego dzieje sie w pogodzie przez co odkad otworzylam oczy rano,towarzyszy mi rozsadzajacy czaszke bol glowy.I wiem nauczona zyciem ze to ten rodzaj bolu,na ktory zadna pastylka nie jest w stanie zaradzic a bol bedzie mi towarzyszyl rowniez jutrzejszego ranka.Coz sie jednak dziwic,skoro wczoraj wychodze Ci ja z pracy,a tu takie buty;



Normalnie w szoku bylam!Natomiast dzis sie budze i co widze?Snieg pada.Pada nadal oczywiscie jest dzisiaj juz na plusie wiec topnieje na biezaco ale wlasnie to przyczyna moich cierpien jestCisnienie przy tym strasznie spadlo.A ja jestem meteopatka:)Choc brzmi to jak nazwa jakiejs strasznie wstydliwej choroby,haha.Do tego jest tak potworny wiatr,ze doslownie lby urywa.Makabra jakas!I wlasnie w taka pogode komus zachcialo sie strajkowac.Komu?Drukarce:)Nie od razu zastrajkowala,ale po tych fochach jakie zaczela mi czynila musialo sie to tak chyba skonczyc.Najpierw chcialam wydrukowac nastepne dwie strony stanikow,franca zaczela przygotowania do drukowania i...zonk.Nagle jej sie odwidzialo i oznajmila mi ze jest jakis problem z czarnym tuszem.Zawolalam wiec Plusza,Plusz cos tam pogrzebal,po czym bydle wydrukowalo mi pierwsza z dwoch stron,natomiast w polowie drugiej nagle uznalo bezczelnie ze nie widzi pojemnika z tuszem.Uznalabym ze pusty,gdyby nie byl pelny w jakichs 2/3 ,no i to,ze nie widzi cartridza w ogole,nie ze widzi pusty:)Dzis chcialam druknac list poniekad urzedowy i musialam uzyc koloru granatowego bo pomimo wszelkich podjetych prob i wysilkow ponadludzkich nic nie moglismy zrobic.Na szczescie nie skonczyla sie jej jeszcze gwarancja (choc wiele nie brakuje zdaje sie:) wiec zapakowalismy bydle w pudlo i poszlismy do Tesco:) Pamietam z polskich supermarketow,ze zdarzalo sie ze sklep naprawial mi dwukrotnie rzecz za niecale 100 zl,przy czym czas naprawy wynosi zwykle do 30 dni ROBOCZYCH czyli okolo 5 tygodni;na szczescie tutaj tego nikt nie praktykuje.Pani z usmiechem spyatla jaki mamy problem,my powiedzielismy po czym spytala czy chcemy pieniazki czy zamienic na inna:) Powiedzialam ze musimy spojrzec co maja,wiec poszlismy sie rozejrzec.I wypatrzylam:) Kiedy w polsce 3 jakies lata temu kupowalam ostatni kompaktowy aparat typu malpka,juz niemal kupilam bardzo zgrabnego kodaka razem z drukarka do zdjec.Taka niewielka,podlaczana bezposrednio do aparatu,w koncu jednak wzielam inny aparat doszlam bowiem do wniosku ze i tak sama drukowac zdjec nie bede,bo sie to nie oplaca zupelnie.Ale dlugo ta drukarke pamietalam:)A dzis stalam sie posiadaczka drukarki Kodaka,jaka mi sprezentowal Plusz:)



To ze jest swietna to mam nadzieje tez widac,powiem tylko ze byla droga,ale wszystko osladza jedna mysl-te drukarki bazuja na tuszach Kodaka ktore sa o niebo tansze niz inne,wiec w sumie placisz raz wiecej za sprzet ale potem to juz z gorki masz:)Dla porownani;tej poprzedniej potrzebne byly dwa tusze ktorych cena bez zadnych promocji to okolo 45 funtow jednorazowo,w tej natomaist dwa tusze to koszt...15:) Rachunek wydaje sie prosty:)

Dzis rano przyszedl list z DSA (Driving Standards Agency) czyli miejsca gdzie beda zdawala swoj teoretyczny egzamin.List potwierdza moja rezerwacje i zawiera takie informacje jak to co ze soba zabrac itd.Dolaczyli tez plytke,o te;



i podejrzewam ze jest na niej pokazane,czegomozna sie spodziewac na egzaminie,tzn jak to wyglada.Podejrzewam,jako ze jeszcze jej nie odpalalam za to widzialam juz na youtubie jak wygladaja oba egzaminy:)

Musze sie pochwalic swoim Pluszem dzis bardzo i oznajmic tym co sa ciekawi (np AgnieszceMD:) ze Plusz jak nie palil tak nie pali,powiem wiecej-zostalo mu jedno nie otwarte nawet opakowanie plastrow,bo zapomina przykleic...:)A jak zapomina przykleic to zapomina ze mu sie chcialo kiedykolwiek palic:) Jestem z niego mega dumna!

A co z moimi lekcjami jazdy?bardzo dobrze:) Wczoraj jak pisalam w ostatniej notce jezdzilam juz po zmroku ale szybko sie z tym oswoilam,pogrzalam kawalek autostrada,zawiozlam tez swojego guru do Mc'Donalda:)A Kasi(Obsesja Kasiulka) odpowiem-tak,o tzw. koperte chodzilo:) Wczoraj zreszta cwiczylam ja namietnie,poza tym zaczelo mi isc coraz lepiej z tym i juz nie reaguje na nie przygnebieniem:)Na pocieche moge sobie powiedziec,ze cofanie po luku idzie mi tak dobrze,jakbym w zyciu nic innego nie robila:)I to od pierwszego razu.Nastepna lekcje mam we wtorek na szczescie w godzinach przedpoludniowych i juz wiem,ze tym razem bede namietnie odwiedzala wszystkie ronda.Na deser dodam ze wczoraj na autostradzie blysnelam wiedza z teorii jako ze ostatni walkowany przez mnie rozdzial byl o ruchu na autostradach:) Wiedza to jednak potegi klucz:))

Na koniec tylko powiem,ze jestem opetana...pingwinami:)O tymi;



Jeden nawet siedzi tu obok mnie,taki malutki i moze zalapie sie na nastepny wpis...Na razie zwalczam bol glowy,milego wieczoru i dziekuje za odwiedzanie mojego emigracyjnego bloga:)))
Buziole:)

2 komentarze:

Z książką w dłoni pisze...

Ulala jaka drukareczka????
Przepiekna. No i według tego co piszesz naprawdę się opłaca, żeby trochę za nią zapłacić, a później tylko grosze płacić za tusz.

Basiu może wybierasz się w najbliższym czasie w rodzinne strony???? Chodzi mi tu o maj.
Bo mam dla Ciebie zaproszenie na spotkanie robótkowe organizowane w Białymstoku. Tutaj więcej info:
http://krzysia.multiply.com/journal/item/6/6

raeszka pisze...

To się Basieńko rozpisałaś :), co do drukarki, to widzę, że zdecydowanie wyszliście na lepsze :), my do swojej mamy drogi tusz, nie ma niestety podróbek :(.
Super, ze już tak śmigasz i na drogach i placu :).
Mam nadzieje, że główka szybko Ci przeszła :).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...