Wycieczka:)

Znow bedzie dluzsza fotorelacja,chociaz moze tym razem wiecej bedzie do ogladania niz pisania;wstalam z koszmarnym migrenowatym bolem glowy,ktory jest u mnie powodowany pogoda i cisnieniem,Zadne tabletki nie pomagaja:( 

Wczoraj razem z zaprzyjazniona para Ewa i Kuba wybylismy na wycieczke.W UK jest dzisiaj tzw. Bank Holiday czyli dzien wolny od pracy;jako ze pracujemy na nocna zmiane dla nas poniedzialek zaczyna sie w nocy z niedzieli na poniedzialek.Mozna sobie odebrac dzien kiedy indziej albo miec wolne,my zaplanowalismy wycieczke.Mielismy jechac do St Andrews gdzie podobno jest bosko,ale niestety (lub stety) w ten wlasnie weekend trwaja tam mistrzostwa w golfie;podobno szpilki nie da sie wetknac,nie mowiac o tym,ze nie ma gdzie zostawic auta.Wiec pojechalismy zwiedzac w inna strone.

Na pierwszy ogien poszlo malutkie miasteczko Roslin,w ktorym znajduje sie slynna Rosslyn Chapel,gdzie krecono czesc scen do filmu "Kod Leonarda Da Vinci". 

Wiecej o tym mozna przeczytac np tutaj jak i zobaczyc kaplice bo niestety ja nie dysponuje zdjeciami poza tym jednym.Widac na nim,ze kosciolek jest w trakcie prac renowacyjnych,wszedzie pelno rusztowan w liczbie przyprawiajacej o zawal,poza tym wszystkim niestety jest takze zakaz robienia zdjec wewnatrz :/

Tu podworze koscielne,

Geografia Szkocji ogolnie opiera sie za zasadzie "gory i doliny" a gdziekolwiek sie nie udasz,tam zawsze albo zadzierasz glowe do gory,albo zobaczysz czubki drzew;o.zupelnie tak,jak np. tutaj:)

Mozna przysiasc na laweczce (droga czestokroc pod gorke:),

I piekne widoki z parkingu przy kaplicy,taki krajobraz jest typowy dla szkocji,a pogoda trafila nam sie wczoraj bajeczna.Zreszta,w Edim (jak pieszczotliwie rodacy nazywaja  Edynburg) i jego kololicach zawsze pogoda jest o niebo lepsza niz u nas;powiedzmy,ze zawsze jest o polowe lepiej.Chamstwo na maksa:) Ha,ha:)

Potem pojechalismy szukac wrazen dalej,omijajac niestety Muzeum Lotnictwa (to ktoryms nastepnym razem),Ewa dopilotowala nas nad samiutkie morze do bajecznie pieknej typowo wczasowej miejscowosci North Berwick,o ktorej mozna poczytac np tutaj,nie jestem dzis w najlepszej formie wiec daruje sobie przepisywanie Wikipedii:) Miasteczko jest wspanialym miejscem na wypoczynek,albo chociaz na taka krotka wycieczke jak nasza.
Piekne widoki w sloneczny dzien,

Widoki typowe dla nadmorskich miejscowosci,

I Szkockie Centrum Ptakow Morskich,pod ktorym cyknelam sobie foto;nie wiem tylko dlaczego tak niefortunnie ustawilam sie pod niewlasciwym "koncem" ptaka :D W North Berwick powstal tez pierwszy osrodek golfowy:) 

Wokol znajduje sie kilka wysp z ktorych najbardziej znana jest wyspa Bass Rock,znajdujaca sie pod ochrona,poniewaz jest najwieksza kolonia gluptakow na swiecie,zamieszkiwana tez miedzy innymi przez maskonury.Mozna je ogladac przez specjalne lunety na terenie tegoz osrodka.Kiedy zobaczylam,ze to naprawde ptaki ktore tak licznie okupuja wysepke ze z daleka wyglada to jak snieg,bylam w naprawde ciezkim szoku.

Na te wysepke,czy raczej w jej okolice mozna za oplata poplynac specjalna lodzia pontonowa i zobaczyc to wszystko z bliska.Mimo ze Ewa namawiala jak mogla,nie odwazylam sie przelamac swojego leku przed woda :/ Ale tak sobie mysle,czy nie skusimy sie na wyprawe tam we wrzesniu kiedy przyleci moja mama i znajac ja,pewno marzylaby o takiej przygodzie z lodzia.Wtedy byc moze sie odwaze....Z tego miasteczka przywiozlam pamiatke w postaci (a jakze:) pluszowej foki szarej,jaka dostalam od Lukasza.Siedzi sobie teraz  na tylnej polce w samochodzie:)
Wspomniana lodz,

Kilka mil dalej mozna tez podziwiac ruiny zamku Tantallon,o co sie rowniez pokusilismy,

Te budyneczki widziane z najwyzszej czesci zamku to miedzy innymi sklepik z pamiatkami,gdzie zobaczylam cos,co mnie powalilo-niestety auta zaparkowalismy daleko a ja nie mialam kieszeni wiec...kasy mi nie starczylo:/ To cos,to naparstek:) Ania kolekcjonuje naparstki:) Pewno takiego z wizerunkiem zamku opatrzonego napisem Tantallon Castle nie ma w swojej kolekcji.Obiecalam sobie jednak,ze jesli nastepnym razem tam bede (co jest wysoce mozliwe) napewno bede o tym pamietala:) W kazdym razie od razu o niej pomyslalam,kiedy tylko go zobaczylam:)

Zapewne to cos jakby brama prowadzaca do zamku,w kazdym razie tak to wyglada,

a takie widoki miala rodzina Douglas'ow tzw."Red Douglases",ktorzy wybudowali ten zamek w okolicy roku 1350;byl to jeden z najpotezniejszych rodow w szkocji w tamtych czasach.

Bylo suuuper.Mimo,ze przywiezlismy jeszcze jedna pamiatke z North Berwick w hrabstwie East Lothian; w postaci mandatu za...parkowanie w nieodpowiednim miejscu:) Dostalismy i my i "Kuby";niestety nie bylo zadnego innego miejsca parkingowego,a jesli chcialo sie poogladac morze to auto trzeba bylo gdzies zostawic:)

Reasumujac,kilka slow na podsumowanie;
-szkocja jest pelna ruin,
-jest pelna mew ktore poluja na Wasz prowiant,
-jest jednym,wielkim polem golfowym a ludzie maja fiola na tym punkcie,
-wycieczka w roli kierowcy odbiera szanse na mase fantastycznych zdjec,
-szkocja jest piekna,tylko nasze Glasgowo brzyyyydkie jak noc:)

Mam nadzieje ze dozyliscie do konca.A mialam pokazac i nie gadac,eh:) Glowa nadal mi peka.Dzis ide do pracy,nie wiem jak przezyje :/
Moze zauwazyliscie,ale we srode zmienilam kolor wlosow na ciemny burgund:)
Buziaki dla odwiedzaczy:)