Obserwatorzy

13 sie 2010

Troche tego,troche owego i jeszcze takie tam rozne.....


Taka to juz chyba moja tradycja,ze nim dodam wpis na blogu,musi on nabrac tzw mocy.
We srode wybralismy sie do Ayr odleglego od nas o kilkadziesiat (jakies trzydziesci pare dokladniej) mil,gdzie znajduje sie lotnisko a z niego odlatuja w sina dal samoloty tzw tanich linii lotniczych.Jak dla mnie ich taniosc podlega burzliwej dyskusji (zwlaszcza w okresach wakacji,ferii oraz rocznych swiat),niemniej nie zamiaruje tego teraz roztrzasac;spokojnie:) Za czas niedlugi wyfruwam na chwile jak wiecie i nalezalo sprawdzic jak sie smiga no i ile czasu przeznaczyc,zeby byc na czas.Stacja BBC oczywiscie sie nie popisala,a dokladniej ich prognoze pogody mozna sobie bylo tego dnia wlozyc w rekaw,bo sprawdzila sie-owszem-dokladnie odwrotnie.Im dalej od Glasgowic,tym wiecej chmur a mialo byc tak pieknie:) W kazdym razie posmigalam sobie autostrada,70 mil na liczniku,wiater we wlosach i takie tam:P
Mieszkamy na wyspie,nieduzej w sumie wyspie w dodatku w tej wezszej czesci wyspy wiec taki urok okolicy,ze gdziekolwiek pojedziemy to w godzine dojezdzamy do jakiejs wody:) Lotnisko Glasgow Prestwick ( nie mam pojecia dlaczego Glasgow skoro caly hektar do niego) jest usytuowane nad sama niemal woda,a po kilku chwilach kiedy samolot wzniesie sie do gory,juz mamy pod soba wode,Widoki sa w kazdym razie bardzo interesujace:)


Typowe klimaty u nas,oczywiscie pola golfowe nemal jedno na drugim,


ja oczywiscie wdrapalam sie na murek chociaz wialo niemlosiernie i musialam niezle sie gimnastykowac,zeby nie przeminac z wiatrem:)


Pluszowy tradycyjnie narzekal na rozmaite bole ,przy czym dosc dziarsko sie trzymal staruszek,


a ja zaprzyjaznilam sie z osiolkiem na wielkim placu zabaw;tak sie do mnie szczerzyl ze nie moglam pozostac obojetna:P

Naturlanie dwie chwile pozniej zaczelo padac i musielismy ratowac sie ucieczka,plus ja kapturkiem (jednak mina zdradza zdaje sie dyskomfort :D) Ta szarosc w tle to wspomniany deszcz.

Widoki jednak wynagradzaja wszystko,choc pogoda naprawde trafila sie wyjatkowo gu.....ciowa :D


A wracajac juz do domku w okolicy centrum uslyszalam najpierw dzwieki kobzy,a potem zobaczylam liczne rzesze panow w spodniczkach.Musialam zdobyc na to dowod,na szczescie sygnalizacja swietlna choc raz byla po mojej stronie.


 A wczoraj odebralam moja paczunie w Docraft,bo kiedy zobaczylam te perlowe cwieki...!!!! I to w takich cenach!!!!No i zloty puder do embossingu,a stempelki po 49 pensow sztuka same jakos wpadly mi....do koszyka :)


KUpione w funtowcu pudelka (jeszcze nie zapelnione)


I notesik na adresy.Nie wiem jak i czemu,ale powstal kiedy zasiadlam do robienia...bozonarodzeniowej kartki:)





I to na tyle:)
Buziole zostawiam i sciskam sympatyczne Wasze pyszczki:)Milego weekendu:)

9 komentarzy:

Renata Cz.P. pisze...

Uwielbiam te Twoje fotorelacje :-)

Kasia pisze...

Ok zaczne od fotorelacji: Piekne okolice i widoki...zimne wiatry na plazy znam z autopsji...
Zakupy widze, ze udane, ale najbardziej mi sie podoba notesik!!! SUPER!! Nie mialabym nawet nic przeciwko temu Basiu, jezeli bys chciala umiescic na swoim blogu samouczka jak zrobic takie cudenko :)

Pozdrawiam
xxx
P.S. czy zmienilas fryzurke? Wydaje mi sie zcielas i przefarbowalas?

basiasz80 pisze...

W fajnym miejscu mieszkasz, fajnie
tam na wyspie. Widać,że ładna
pogoda.
Fajny notesy i zakupy.

basiasz80 pisze...

notes

Unknown pisze...

Jesteś niezwykle pogodna i ciekawą osóbką:) Fajne zdjęcia zamieszczasz, a notesik ciekawie wygląda:)

Anek73 pisze...

Wycieczka wspaniała, osiołek rozkoszny, a zakupy zachwycające :)

http://anek73.blox.pl

oh-yellow-bird pisze...

Uwielbiam może, mogłabym tam siedzieć nawet przy sztormie! Ten wiatr i zapach wody! Rozkosz ^^

Barb Słomińska - Mucia pisze...

no pieknie tam macie.. aż zazdroszcze..

a tak dla wyjaśnienia to były dudy nie kobza. kobza ma struny.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kobza

Titania yng Nghymru pisze...

tanie linie lotnicze w okresie swiat to masakra, przerabiałam już tę lekcję w zeszlym roku na boże narodzenie. leciałam wizzairem. cattle class, jak my to nazywamy. ciasno, tłoczno, ludzie rzucają się pędem do samolotu aby zając najlepsze miejsce (komiczny widok!!! byłam w szoku!!!)całe rodziny polaków wracające do domu na święta, polskie przeklinanie, goraco, duszno, płacz dzieci... poczułam ulgę jak wysiadłam z samolotu. nastepnym razem chyba polecę BA albo lotem a cattle class tylko w wyjątkowej sytuacji.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...