Welcome back

Musze przyznac,ze troche mi glupio ze nie odezwalam sie od razu po powrocie.Niestety nie mam czasu ani glowy do blogowania,poza tym caly czas cos zwiedzamy,ogladamy no i byloby nawet glupio siedziec w necie zamiast poswiecic ten czas mamie.

Mimo wszystko w skrocie moge powiedziec ze wrocilam i dalam rade;zalatwilam co zalatwic chcialam i mimo 15 godzin w jedna strone i totalnego wyczerpania po dotarciu na miejsce jakos przezylam.Droga do Lodzi i sama Lodz tez nie byla taka straszna;wszystko co pokazywano w tv i o czym donosily media okazalo sie zupelna nieprawda,w kazdym razie napewno nie mialo to wszystko miejsca pomiedzy 3 a 6 rano.Razem z naszym samolotem startowaly jeszcze 3 inne czyli w sumie 4 w tym samym czasie i wszystko poszlo bardzo sprawnie,bez problemow,stresow i wszystkiego tego czego sie obawialam.Zero kolejek,zero nerwow.Generalnie bylam w wielkim szoku ze tak gladko sie to odbylo,tak jak taksowka z dworca na lotnisko,ktora kosztowala 30 i kopara mi opadla,bo spodziewalabym sie czegos w granicy setki.

Teraz ciesze sie obecnoscia mamy ktora wraca w nastepny wtorek,wiec pewno do tego czasu panowac bedzie u mnie cisza.Stanior Fejferka czeka cierpliwie,moze uda mi sie podlubac podczas ogladania tv czy w podobnych okolicznosciach,probuje cos tez gmerac przy niespodziance na wymianke Czarodziejek.Jakos nie moge sie na niczym skupic.

Wpis mialam dodac wczoraj okolo 23:00,niestety padla mi bateria w malym lapciu,a ja juz nie mialam sily szukac kabla.

Kilka fotek z wyjazdu nad cudne jezioro Loch Lomond;

I ja z mama:)

Na koniec zaprzasm Was do udzialu w baaardzo fajnym candy na blogu  mojej ulubienicy Kasi;ja marze o takiej wygranej:) Jesli ktos chetny,zapraszam na Kasinego bloga Studio Conestoga ,a to jest zajawka tego,co mozna wygrac;prawda ze kazdy chcialby cos takiego na swoim autku?

Zapisywac sie mozna do 8 pazdziernika,a szczegoly na Kasiowym blogu:))

Jesli sie uda to zajrze tutaj do Was niebawem:)

Buziaczki:)